Czytasz? Skomentuj. Nie masz konta na blogspocie? Wybierz opcje ''anonimowy'' :)
Uroczystość w kościele bardzo wzruszyła mnie. Camille wyglądała prześlicznie, Matt również wyglądała nieprzeciętnie, a między nimi wręcz widoczna była miłość, którą darzyli się. Ogromnie zazdrościłam mojej przyjaciółce, że odnalazła w swoim życiu tak cudowne uczucie, i wtedy na ich ślubie jakoś nie mogłam zebrać się na prawdziwą radość. Byłam szczęśliwa, ale zarazem i nie. Dopiero zauważyłam, jak wiele brakuje mi, ile jeszcze dzieliło mnie do mojego szczęścia. Odkąd pamiętam to w życiu miałam pod górkę. Jako mała dziewczynka miałam mnóstwo zapału do spełniania swoich marzeń, stania się gwiazdą, modelką, czy piosenkarką. Kiedy ruszyłam do liceum liczyłam na to, że w końcu odnajdę swoją życiową drogę i poznam wspaniałego chłopaka, w którym zakocham się po uszy. Dalej już nie marzyłam. Dotąd nic nie spełniło się, a w zamian otaczało mnie okropne fatum.

Pamiętam ten dzień, kiedy oznajmiłam to moim przyjaciołom. Nikt z nich nie były zadowolony, a najbardziej właśnie on. Camille i Matt z czasem zrozumieli moją decyzję, ale Nate nie chciał tego rozumieć. Upierał się, abym została i nie wyjeżdżała za ocean. Jednak nie tylko on był uparty jak osioł, bo i tak zrobiłam, jak planowałam. Moje pożegnanie z nim na lotnisku poszło zupełnie inaczej niż wyobrażałam sobie. Mimo, że jestem uważana za silną, bez uczuć Agnes to chwila, kiedy czekałam z nim na samolot do Londynu była jedną z tych niezręcznych, a w oczach nachodziły mi łzy. ‘Ten wyjazd nie ma najmniejszego sensu. Nie chcesz tego, ty po prostu uciekasz ode mnie’ pamiętam doskonale jego słowa, które wywarły się na moim sercu do dziś. Wciąż w głowie słyszałam jego przygaszony głos i widziałam obcy wzrok. Gdy samolot był już gotowy do odlotu, spoglądnął na mnie niepewny i chwycił mnie zdecydowanie za rękę. Odwróciłam się do niego i zauważyłam, że dzielą nas milimetry, westchnęłam ciężko i zaraz nasze usta złączyły się w jedność. Niechciany pocałunek okazał się niezapomniany przeze mnie, w samolocie ciągle nie mogłam dojść do siebie, łzy miałam w oczach, a resztę lotu przespałam.
Studia w Londynie podobały mi się. Miasto było urokliwe, ale nikt mnie w nim nie trzymał, więc zawsze mogłabym zmienić zdanie, też tak na początku myślałam. Potem już nie chciałam wracać do przeszłości, pragnęłam zapomnieć o Nate'cie. Moja wirtualna poczta pękała w szwach, z dnia na dzień pojawiało się coraz więcej e- mail od niego i zaniepokojonej Camille. Na szczęście nie długo to trwało. Nate'owi znudziło się pisanie do mnie, gdy nie dostawał żadnej odpowiedzi i tak z dnia na dzień próbowałam ułożyć sobie życie na nowo.

- W końcu odnalazłem cię- zaczął lekko skrępowany, w ogóle nie dziwiłam się mu, sama czułam się dziwnie.- Nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać na osobności.
Niewiele zmienił się. Wciąż był dla mnie tym samym Nate'm, którego uwielbiałam za optymizm i poczucie humoru. Być może trochę zmężniał i wydoroślał. Dziś wyglądał jak błyszczący diament, nie mogłam oderwać wzroku od niego. Garnitur sprzyjał mu zdecydowanie.
- Dużo gości zjawiło się ze strony Camille, więc przysiadłam się przy rodzinnym stoliku Matta. Musiał czuć się nieswojo, widząc tyle pustych miejsc.
- Spokojnie, przed chwilą rozmawiałem z nim i wydaje się być szczęśliwy. Za to ty siedzisz tu taka zamyślona i coraz bardziej blado wyglądasz, Ag- odpowiedział i zrobiło mi się ciepło na sercu.
W końcu ktoś zauważył mnie w tłumie tylu gości i zdrobnienie od mojego imienia w jego ustach kruszyło mój zachowawczy dystans. Nie chciałam dalej zadręczać się wspomnieniami, za kilka dni wrócę do Londynu i znowu będzie, jak wcześniej, więc powinnam skorzystać z okazji.
- Nic mi nie jest, tylko czuję się nieswojo. Nikogo prawie tutaj nie znam.
- Znasz mnie, Ag- chodził po kruchym lodzie.- Zdrowie naszej kochanej pary- dodał, podnosząc swój kieliszek z szampanem.
- Piękna z nich para- westchnęłam i lekko dotknęłam jego kieliszka, upijając pełny łyk słodkiego wina.

- Tęskniłam za Nowym Yorkiem, za nimi i ich wielką miłością, ale i tobą.
- Wiem, ale i tak nigdy nie zrozumiem, dlaczego wyjechałaś. Wybacz.
Westchnęłam ciężko i dalej kołysałam się z nim do nieustannie płynącej melodii.
Na sali została Camille z Agnes i Nate'm. Wszystko do tego czasu szło po mojej myśli. Moi przyjaciele z Camille siedzieli nadal przy stoliku, a ja miałem zamiar ich powiadomić, o co chodzi. Odetchnąłem spokojnie, zamknąłem drzwi od sali i podszedłem do nich.
- Zamierzasz nas tu trzymać w zamknięciu?- Zażartował Nate.
Tak, mogłem spodziewać się takiej reakcji od mojego dowcipnego przyjaciela. Dziewczyny zaczęły świergotać, choć obie już nie miały pojęcia, co mówią. Nie mogłem napatrzeć się na Camille, była taka szczęśliwa, to w jej uśmiech potrafiłem patrzeć całym dniami. To on mógł być dla mnie tlenem i pokarmem.

- Aż tak zjawiskowy będzie?- Spytała tym razem nieźle bawiąca się Agnes, która ledwo siedziała na swoim miejscu.
- Można tak powiedzieć- puściłem oczko do Camille.- Chodzi o miesiąc miodowy…
- Stary, a co ja i Ag mamy do tego?
- Wiedziałbyś, jakbyś dał mi dokończyć- powiedziałem z oburzeniem, na co on tylko podniósł ręce w znak, abym kontynuował.- Pomyślałem, że fajnie byłoby spędzić ten miesiąc w większym gronie. To doskonała okazja, która nadarzyła nam się, by znowu zobaczyć się po tylu latach, więc czemu by jej nie wykorzystać. Co Ty na to kochanie?
- Tylko o tym marzyłam- odpowiedziała z uśmiechem i jak na znak oboje spojrzeliśmy w stronę naszych przyjaciół.
Nate odwrócił się do Agnes, a ona omal nie udławiła się winem na moje słowa. Wszyscy wiedzieliśmy, dlaczego tak reagowała, nawet pod wpływem alkoholu. Ciągle trzymała dystans do niego, choć minęły 3 lata, przecież może odpuścił już, być może miał kogoś na oku. Liczyłem się z taką reakcją Agnes, ale miałem nadzieję, że przekona się do mojej propozycji i zgodzić się, a jak na razie zapadła niezręczna cisza. Jako pierwszy przerwał ją Nate, zrywając się ze swojego miejsca.
*
Stałem na tarasie w gwieździsty, zimny wieczór i opierałem się o barierki ogrodzenia. Nie mogłem zebrać swoich myśli w jedną całość. Znowu czułem coś do niej, możliwe, że przeżywałem déjà vu. Westchnąłem i wyjąłem z kieszeni garnituru paczkę papierosów. Zapaliłem jednego z nich, i zacząłem zaciągać się i wydychać parę dymu na zmianę. Czułem się podle. Z chęcią wyjechałbym stąd jak najdalej. Zdążyłem zapomnieć już, jaka umie być bezwzględna. Cechami charakteru byliśmy bliscy sobie, tylko, że ja nie potrafiłem traktować jej, tak jak innych…

- Nie wiedziałam, że zacząłeś palić- odezwała się cicho.
- Tak, zacząłem trzy lata temu… nie ważne.
- Prze.. przepraszam cię Nate- wypowiedziała, drżąc z zimna.
Stała przede mną tylko w swojej białej, krótkiej sukience z koronką. Było cholernie zimno na zewnątrz, ale nie miałem żadnego wyjścia. Zdjąłem z siebie swoją marynarką i przykryłem nią jej zmarznięte ramiona. Podniosła skruszona głowę i popatrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Ciągle ranię ciebie, choć tego nie chcę… a ty jesteś bez zarzutu. Znosisz mnie i jeszcze zachowujesz się jak prawdziwy dżentelmen wobec mnie- wskazała na moje wierzchnie nakrycie, którym miała okryte ramiona.
- Chyba nie doceniałaś mnie. Chcę, abyś wiedziała, że twoje gesty, słowa nie są dla mnie bez znaczenia, dotykają mnie ze względu na przeszłość- w głębi duchu dodałem i teraźniejszość- ale nie chciałbym psuć wspaniałego pomysłu Matta. Zresztą sama widziałaś, jak ucieszyła się Camille na jego słowa. Marzyła o tym, żebyśmy wszyscy spędzili więcej czasu w swoim towarzystwie niż jeden wieczór.
- Wiem Nate. Nie chcę, żeby czuła się zawiedziona, ale..
- Ale nie chcesz widzieć mnie? Ag, wytrzymaj ten jeden miesiąc dla niej, dla swojej przyjaciółki.
Kiwnęła przecząco głową, chwiejąc się przy tym na bok. Mało brakowało, a upadłaby na zimny beton. Złapałem ją w pasie, aż zamarłem na moment. W oczach jej pojawiły się dwa iskrzące światełka, które mieniły się swoim kolorem w świetle księżyca. Czułem jej przyspieszone tętno, ciągle trzymałem ją blisko siebie. Nie odrywałem wzroku od niej, a ona ode mnie. Przyglądała się każdemu milimetrowi mojej cery, a jej oddech wyczuwałem na swoim policzku. Znowu w głowie miałem głupie myśli, jak tego dnia, kiedy pierwszy raz pocałowałem ją przed odlotem jej samolotu do Londynu. Wiedziałem, jednak że byłby to najgłupszy pomysł, na który zdałbym się. Wystraszyłaby się i jak najszybciej wyjechała stąd. Postawiłem ją na proste nogi i trzymałem ją za nadgarstki, aby znowu nie zachwiała się.
- Masz rację. Zostańmy tu dla nich- odpowiedziała, przytuliłem ją i wróciliśmy do środka.
Matt trzymał zachmurzoną Camille na kolanach, kiedy weszliśmy do wnętrza sali ponownie. Naprzeciwko nich siedział nieznany mi brunet. Zdawało mi się, że mijałem już go dziś.
- Coś nie tak?- Zapytała zmartwiona Camille na widok prowadzonej przeze mnie Agnes.
- Nie martw się, wszystko jest pod kontrolą, Ag chyba tylko przesadziła dziś z alkoholem.
- Och Nate! Daj spokój.
- Dobrze, nie mówię już nic- uśmiechnąłem się do niej i spojrzałem znacząco na przyjaciela.

- My zdążyliśmy się poznać- odpowiedziała z uśmiechem, a ja pomyślałem ‘świetnie, to on tak załatwi cię’ i zacząłem przeklinać go w myślach.
- Tak, znamy się. Świetnie bawiliśmy się na waszym weselu- zadowolony chłopak dodał od siebie.
Gniewnie spoglądnąłem na niego, ale on tylko arogancko uśmiechał się w moją stroną i chamsko ilustrował Agnes od samego czubka głowy, aż do stóp. Matt widząc moje zażyte spojrzenie w stronę Chrisa, odezwał się:
- To Nate, mój i Camille przyjaciel, wszyscy razem uczyliśmy się w liceum.
- Miło poznać cię, Nate- usłyszałem, na co tylko prychnąłem, a krew zagotowała się we mnie.
Upomniała mnie Ag, lecz nie zamierzałem nic sobie z jego powodu robić. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie i z uśmiechem zerknąłem na nią. Miała już powiedzieć coś do mnie, ale powstrzymała się.
- Musimy zbierać się, Chris. Miło było znowu zobaczyć ciebie. Mam nadzieję, że teraz częściej będziemy widywać się, jak przeprowadziłeś się do Nowego Yorku- mówiła Camille, kiedy żegnała się z swoim kuzynem, który w dalszym ciągu wlepione oczy miał w Ag.
- Też mam taką nadzieję, kuzyneczko- odpowiedział i pocałował Camille w policzki, pożegnał się i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

- Dziwnie zachowywali się, jak wrócili z tarasu. Też to zauważyłeś?
- Tak, ale nie sądzę, żeby coś zaszło między nimi. Agnes była dziś zapobiegawcza, jak przez całą maturalną klasę. Nate tylko pomógł jej, sama widziałaś w jakim stanie była.
- Tak. Chciałabym, żeby ułożyło się między nimi. Cudownie byłoby, jakby zeszli się ze sobą, ale jeśli nie to niech w końcu odnajdą swoją połówkę i z nią zaczną budować szczęście. Należy się im.
Matt kiwnął głową, twierdząc tak, jak ja. Obejrzałam się za siebie. Moja przyjaciółka spała spokojnie, a Nate ciągle miał oczy szeroko otwarte, choć widać było zmęczenie na nim. Był tak zamyślony, że nie zauważył mnie. Czułam, że zaraz i ja odpadnę jak Camille. W nogach odczuwałam ból od przetańczonej nocy, ale i tak była to najpiękniejsza noc w moim życiu. Zwróciłam swój wzrok za okno. Na zewnątrz ciągle panowała ciemność, a zegarek wskazywał 3.30 nad ranem.
Zachodziłam sobie w głowę, gdzie mógł zabrać nas Matt. Obiecywał mi, że nie mam o co martwić się, bo wszystko jest ustalone i zamknięte na ostatni guzik. Cieszyłam się, że mam właśnie takiego mężczyznę obok siebie. Przy nim nie musiałam martwić się o nic. Z nim czułam się bezpiecznie i byłam szczęśliwa. Z dnia na dzień odkrywałam, jakim jest cudownym człowiekiem i potwierdzały się słowa mojej siostry ‘jesteś szczęściaro’.
- Dojeżdżamy już na miejsce- usłyszałam jego ciepły głos.
Odwróciłam się twarzą do okna i zauważyłam widok, który zaparł mi dech w piersiach. Niespokojny ocean falował wodę, a nad horyzontem budził się nowy dzień, gdzie wschodziło jarzące się słońce. Zbliżaliśmy się do domu. Musieliśmy być, gdzieś w pobliżu wybrzeża. Zwróciłam się do Nate'a:
- Jesteśmy prawie na miejscu. Chyba czas obudzić ją.
- Nie chciałbym dostać w twarz, czy coś z tych rzeczy- zażartował.- Wniosę ją do środka.
Uśmiechnęłam się i podziękowałam mu.

- Matt, mógłbyś wnieść moje i Ag bagaże?
- Jasne. Trzymaj klucze i wejdź. Pokój na górze jest wasz... prostuję od razu, są dwa łóżka.
- Będzie bardzo zadowolona, że przez miesiąc będzie musiała widzieć mnie z samego rana i wieczora.
- Wszystko będzie dobrze- powiedziałam, przyglądając się mu.
- Mam nadzieję- odpowiedział, uśmiechnął się do mnie i wszedł do domku.
- Dziękuję kochanie- powiedziałam i pocałowałam mojego męża w usta.
Miesiąc miodowy zapowiadał się naprawdę świetnie!