~* soundtrack *~
Spojrzałam na zaadresowaną kopertę i wygładziłam ją palcami. Kremowa koperta mokła w moich dłoniach przy pogodzie, która panowała w deszczowym Londynie. Przeczytałam ponownie swoje nazwisko na niej. Zachodziłam w głowę, kto mógł do mnie napisać. Od dawna nie dostałam żadnego listu. Moja korespondencja zaczynała się na smsach, a kończyła się na mailach. Nawet moja mama nauczyła się pisać smsy, by szybko kontaktować się ze mną. Nie miałam pojęcia, kto mógł być nadawcą.
Wzięłam głęboki oddech i oderwałam wzrok od listu. Rozglądnęłam się za siebie. Stałam w sercu Londynu, naprzeciwko Tower Bridge. Uwielbiałam tam chodzi, zawsze po zajęciach przechadzałam się po mieście z kubkiem kawą, co dawało mi energię na resztę dnia. Kochałam Londyn, ale i bardzo tęskniłam za Nowym Yorkiem.
Mój wzrok padł znowu na białą staranie zaadresowaną kopertę. Odetchnęłam spokojnie i z impetem otworzyłam ją. W środku znajdowało się zaproszenie na ślub, uśmiechnęłam się sama do siebie. Jednak, gdy zobaczyłam 'Nowy York' serce stanęło mi w gardle. Łzy napłynęły mi do oczu, kiedy przeczytałam całość. Camille, moja najbliższa przyjaciółka wychodzi za mąż, za Matta, chłopaka, który kochał ją całym sercem od liceum. Nie rozumiałam, jak można kogoś tak uwielbiać, było to dla mnie nienaturalne. Sama nie wiem, czemu i co to powodowało, ale teraz zaczynam odczuwać, że mogłabym zrozumieć ich uczucie. Data ślubu ustalona na za tydzień. Miałam niewiele czasu na wszystko, ale nie mogłam zawieść mojej najlepszej przyjaciółki i przyjaciela z liceum. Musiałam jechać na ich zaślubiny w Stanach, w Nowym Yorku...
- Nie spodziewałem się, że tak szybko uwiniecie się- zaśmiałem się do telefonu.- Zaproszenie na wasz ślub naprawdę zaskoczyło mnie. Stary, tylko nie mów, że Camille jest w ciąży.
Po drugiej stronie telefonu zapadła głucha cisza, 'wiedziałem' powiedziałem sobie w duchu, ale zaraz w słuchawce usłyszałem stłumiony śmiech Matta.- Dobra, dobra i tak nie uwierzę, póki nie zobaczę cię przy ślubnym kobiercu. Pozdrów Camille ode mnie i widzimy się za tydzień w Nowym Yorku.
Stałem przy Rutgers University w New Jersey i nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, choć dzisiejsze kolokwium totalnie oblałem. Zakręciłem się na pięcie i wróciłem do mieszkania. Nie miałem już nic do roboty w uniwersytecie, 'lepiej spakuję się do Nowego Yorku i zarezerwuję bilet' pomyślałem.
Camille i Matt pobiorą się, nie dowierzałem ciągle.
Oglądałam album ze starymi zdjęciami, moimi i Matta. Minęło tyle lat, a on nadal był taki sam. Nie zmienił się wcale, odkąd zaczął się starać o moje względy. Zawsze wspierał mnie w moich nowych, szaleńczych przedsięwzięciach. Jego miłość do mnie dawała mi więcej niż cokolwiek. Każda chwila przy nim potwierdzała mnie w tym, że nie byłam tylko czyimś popychadłem i pod powłoką kryła się prawdziwa, ambitna i niezależna Camille z pomysłem na swoje życie, którą odkrył właśnie on- Matt.
Dzień, kiedy oświadczył mi się, był jednym z najpiękniejszych w moim całym życiu. Małżeństwo to ważna część w życiu każdego człowieka. Nie chciałabym nigdy zawieść Matta. Niepewność dopadła mnie, kilka dni przed ślubem. Zawsze marzyłam o mężczyźnie, który pokochałby mnie tak mocno, jak ja go i właśnie to dostałam. Niepewna byłam tylko tego, czy małżeństwo nie zepsuje naszych relacji i czy nie przewróci zbytnio naszego życia. Wiązałam z Mattem przyszłość i chciałabym dalej żyć przy jego boku, bo nigdzie nie znajdowałam tyle ciepła, co u tego chłopaka.
Moją uwagę odwróciły skrzypiące drewniane schody, na których stał już Matt. Uważnie przyglądał się mi i zdjęciom, które rozłożyłam na dywanie. Przysiadł się obok i objął mnie swoimi ramionami.
- Nie wiedziałem, że zachowałaś aż tyle fotografii z liceum.
- Zdjęcia to jeden z lepszych sposób na przechowywanie wspomnień, a liceum wspominam bardzo dobrze- uśmiechnęłam się do niego, a on przywarł swoje wargi do moich.
Odchyliłam głowę do tyłu, przerywając nasz pocałunek i sięgnęłam ręką po zdjęcie naszej czwórki, na którym byliśmy my oraz Agnes z Natem.
- Byliśmy taką zgraną paczką. Brakuje mi tego, Matt.
- Mi też, ale nie możemy tracić wiary. Nigdy nie wiesz, co przyniesie następny dzień.
Krótkie takie wprowadzenie. Nie chciałam zbyt wiele ujawniać, jak na razie :) I jak, podoba się Wam? Czytamy= komentujemy!